Początek...


Zaczęło się to dawno, dawno temu... Zostaliśmy zarażeni. Zarażeni podróżą na rowerze, a wg Kapuścińskiego zarażenie podróżą jest nieuleczalne. Wszystko przez Komandora Piotra, który to całe specyficzne jeżdżenie na rowerze rozpoczął.

W tym miejscu będziemy umieszczać relacje z naszych aktualnych wyjazdów – opiszemy też te wcześniejsze. Kto z nas  cokolwiek napisze, jak często i na jaki temat, jeszcze nie wiem, ale postaramy się. Będziemy pisać dla siebie, żeby nie zapomnieć. A jeśli kogoś jeszcze to zainteresuje, świetnie. Ale nie powtarzajcie wszystkiego, co robimy.

Komandor porusza się rowerem po Gdańsku cały czas, a na wyprawy wyjeżdża kilka razy w roku. Reszta z nas dołącza z różną częstotliwością – trasa zajmuje zwykle ok. 7-10 dni. Wszystko sami organizujemy i planujemy. Jeśli jedzie większa grupa, rezerwujemy noclegi, jeśli mniejsza, zwykle tylko pierwszy, a potem ufamy drodze. Lubimy też dobrze zjeść i przede wszystkim wypić, a wódka z colą to nasz kultowy rowerowy napój. (Dodam tylko, że wzorem kraju, który najlepiej rozwiązał kwestie jazdy na rowerze i picia alkoholu, są Niemcy – zainteresowani niech sobie sprawdzą.)

Nasze wyprawy zaczynają się na kilka miesięcy przed wyjazdem… od impulsywnego kupienia biletów, możliwie tanich biletów. Potem są spotkania przy mapach, przygotowania i wyjazd. Wyprawy trwają dalej kolejne miesiące podczas oglądania zdjęć, wspominania zdarzeń. Można powiedzieć, że jakaś części naszego mózgu i serca jest już na stałe w drodze na rowerze z kolegami, najlepiej gdzieś na pięknym zadupiu.

 Witos, 2015



Komentarze

Popularne posty